Nieźle się pan Eastwood rozprawił z gatunkiem,który go wyniósł do sławy. Nie neguję tego,bynajmniej,jestem za-Eastwood stworzył po prostu bardzo realistyczny i uniwersalny film,nie tyle o czasach (i ludziach) Dzikiego Zachodu,co po prostu o świecie (i nas samych) Świecie,gdzie nikt nie jest bez grzechu,a ci,którzy przynajmniej formalnie powinni stać na straży prawa i moralności okazują się być gorsi,od tych,których ścigają. O kowbojach,którzy nie są piękni i nieskazitelni,tylko zapijaczeni,ślepi i źli. O upadłych kobietach i chciwych karczmarzach. O egoizmie,małostkowości i ignorancji. W filmie nie ma ani jednej postaci bez skazy. Pięknie sfotografowany,znakomicie zagrany (Oscar dla Hackmana w pełni zasłużony) moralitet,całkowicie demitologizujący western,jako gatunek.