Słynne "rockumentary" Jeffa Steina - człowieka, który z kamerą był tak obyty jak Pete Townsend z waltornią. A jednak jego upór, jak również zaangażowanie samych członków zespołu sprawiły, że powstał obraz dokumentujący przebieg kariery legendarnego zespołu The Who od "modsowych" początków (ze słynnym "My Generation" na czele) przez rock-opery (fragmenty "Tommy'ego") po lata 70-te, aż do śmierci Keitha Moona, która nie jest co prawda wspomniana w filmie, ale każdy szanujący się fan rocka i tak wie, że ogląda jedne z ostatnich materiałów o tym szalonym perkusiście.
Teledyski przeplatają się z wywiadami, ale słowa mówionego nie uświadczysz wiele - najważniejsze jest to, co się dzieje na scenie, a The Who byli, jak wiadomo, jednym z najwybitniejszych zespołów "live". Zresztą obejrzyjcie i przekonajcie się sami. Polecam.
Kurde, ogladając koncertówki od the who, natknąłem sie właśnie na wzmianki o tym filmie. Ty swoim komentarzem jeszcze dodatkowo mnie nakręciłeś do pooglądania, lecz nieszczęśliwym trafem, mam trudności by znaleźć to dzieło w zasobach internetu, szczególnie, iż ktoś stworzył ostatnio film o takim samym anglojezycznym tytule i ta perełka kinematografii przepadła w morzu. Fakt faktem ciekawią mnie dzieje zespołu, jak i ogółem ówczesna historia, te lata widziane od strony estrady :) Z pełną chęcią pooglądam
Na pirackiej zatoce jest również. Najlepiej ściągnąć całe dvd, bo inne wersje moga byc kiepskiej jakosci