Popieram. Gniot - nothing else.
Pseudomoralizm, pseudogra aktorska, wszystko takie piękne i proste:>

Ten film to rzadka, śmierdząca kupa, nakręcona chyba dla nastoletnich fanów Joli Rutowicz - bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny mógł łyknąć tę żałosną historyjkę.. Scenariusz napisał chyba na kolanie jakiś kompletny lamus, koleś musiał być zresztą na bardzo ostrym kacu. Obejrzałem to coś przez przypadek w TV i bardzo żałuję, bo popsuło mi humor. Miał być skok na kasę (tłumy nastolatków w kinach), ale niestety nie udało się; spóźniliście się panowie z tym gniotem o co najmniej 20 lat. W 1989 taka nędza zrobiłaby może furorę, ale przypominam, że mamy XXI wiek. Pełna żenada, pozostaje tylko spuścić wodę po tym arcydziele polskiej kinematografii i przewietrzyć smród.

Ech, ci gimnazjaliści...

Film jest słaby, ale zdecydowanie przeginacie z gnojeniem go. Nie da się ukryć, że film nie jest całkiem beznadziejny, można się postarać i znaleźć w nim jakieś zalety. (ja oglądałem go na tyle dawno, że nie pamiętam, więc nie będę wymieniać niepewnie)

"ech ci gimnazjaliści" - za moich czasów nie było jeszcze czegoś takiego jak gimnazjum :D

Gdybym zobaczył w tym filmie choć jeden pozytyw, to bym go tak nie gnoił. Niestety - to jeden z najgorszych gniotów polskiej kinematografii. Tak, jestem wściekły, kiedy polscy pseudoreżyserzy starają się nieudolnie naśladować Hollywood, zamiast próbować zrobić coś po swojemu, oryginalnie. Film próbuje być tak samo "cool" jak amerykański "Hackerów" ("Hackers" z 1995 roku) i w tym celu bezczelnie zrzyna z oryginału. Żeby chociaż powielali cudze pomysły z klasą.. O ile pierwowzór był całkiem niezły, to w tym przypadku wyszła jego karykatura. Niestety - za wysokie progi. Skoro twórcy tego łajna są tak zafascynowani kinematografią zza oceanu, to proponuję nakręcić jeszcze np. następujące filmy: "Rumbo", "Ricky", "Terminatorzy" i całą serię "Polish Pie". Polska to jednak nie Hollywood: nie ta gra aktorów, nie ten scenariusz, no i przede wszystkim nie ten budżet. Nędza, nędza, nędza.

To nie ma co się cieszyć, bo stary jesteś już.

Jeden Linda nie uratuje tego żałosnego gniota. Szczerze - scena z Lindą to był jedyny śmieszny moment filmu (naprawdę dobry).
Reszta wygląda jak łajno i śmierdzi jak łajno.

Poczytajcie, co portal "Złe filmy" napisał o tym badziewiu:
http://www.zlefilmy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=89:haker-200 2&catid=49:h&Itemid=56
zgadzam się w 100%!!!

Uśmiałem się do łez czytając "Mega porażka i ABSOLUTNE dno..." Gratuluję mieszania słów. :)

Jak widzę ten debilizm, to brak mi słów. W ogóle jeśli chodzi o polskie komedie kręcone w ciągu ostatnich 20 lat, to nie przypominam sobie wielu wartościowych (czy choćby zdatnych do oglądania tytułów). Ale Haker jest najgorszą z nich (oprócz może nieśmiertelnego duetu "Gulczasa.." i "Yyyrka..").

popieram w 100%. tez napisalem o "Gulczas, a jak myślisz", "Yyyrek kosmiczna nominacja" a potem zobaczylem twojego posta :) podobne skojazenia

Wiesz co, "Gulczas" czy "Yyyrek" chyba nawet byli lepsi, bo ostatnio zaczynam podejrzewać, że Gruza zrobił autoparodię i jeśli chciał:

- doszczętnie zrobić z tego całego towarzystwa bandę debili,
- i przy okazji złoić niezłą kapuchę na nastoletnich fanach BB,

to obie te rzeczy udały mu się w 100%. Istnieje cień szansy, że żałość Gulczasa czy Yyyrka była przez Gruzę zamierzona; wystarczy spojrzeć na krańcowo debilny scenariusz tych filmów i ich na obsadę... Natomiast jestem całkowicie pewien, że "Haker" jest niezamierzonym gniotem. Reżyser pewnie myślał, że będzie bardzo cool jak nakręci fajowacką komedię dla nastolatków (i niby kto moałby być targetem tej nędzy - trzynastoletni hakerzy..?). Że wrzuci parę lamerskich tekstów ni z gruchy ni z pietruchy i młodzież tłumnie pogna do kin. Pomijam już fakt, że scenarzysta w ogóle chyba na oczy nie widział komputera..

Ten badziew zasługuje na 1.5/10 tylko i wyłącznie ze względu na epizodyczną rólkę Lindy. Cieszy mnie, że ten pseudo-film skończył finansową klapą - dzięki temu odzyskałem wiarę w polskie kino. Tak w ogóle to należy pluć na tego gniota i kopać go bez wytchnienia, bo na nic innego nie zasługuje :)

patrząc z perspektywy (obejrzałem ponownie), można się nim delektować jako swoistym kuriozum - cóż, oddaje że tak powiem, "ducha epoki"... miejmy nadzieję, że polskie kino przestanie w końcu trzaskać takie gnioty.

a mnie się podobały 2 sceny, parodia z powrotu do przyszłości (DeLorean wyjeżdża z ciężarówki) oraz scena, w której pokazują jak Piotr Miazga z pewnego ujęcia wygląda prawie jak Nicolas Cage ;)

Zgadzam się, film bardzo słaby.