Poszedłem do kina, nie oczekiwałem wiele ale to co dostałem jest po prostu irracjonalnie absurdalne. Jestem wielkim fanem Bonda, jak myślę - miliony. Większość z fanów nie oczekuje "nowości" (bo chyba trudno w łajnie poprawności polityczne doszukiwać się postępu). Większość z nas, fanów, oczekuje kalki. Bond odniósł sukces bo spełniał marzenia. Te skryte chłopięce gdzieś głęboko ukryte o byciu przekozakiem, o obcowaniu z kobietami bez zobowiązań. Jak sądzę było też wiele kobiet, które wbrew logice marzyły o cynicznym "gnojku". Co dostaliśmy? Film w którym fabuła rozmienia się na drobne. Infantylny monolog Blofelda, nieśmieszne żarty i w końcu postać nowej 007, postaci zupełnie nieistotnej dla opowieści. Dodanej chyba tylko w duchu poprawności politycznej. Bond jako statysta na Kubie gdzie udająca idiotkę filigranowa kobietka, której ślicznie błyskają podwiązki, kiedy wbrew prawom fizyki morduje w setkach dwukrotnie większych od siebie mężczyzn?
Dobra, na sekundę nie myślimy, że to część kultowej serii. Patrzymy jak na zwykły film.. I co tak naprawdę zostaje? Potwornie ciągnąca się nudna i nie spójna opowieść z tanimi wątkami melodramatycznymi. Z okropna niczym kadry na stacji kolejowe muzyką. Jeśli ktoś to czyta i myśli o pójściu do kina na ten film. Zaklinam Was! Nie marnujcie czasu i pieniędzy. Nie karmcie trolla. Jak ten film na siebie zarobi to nie wiem co będzie następne. Ja poszedłem, wytrzymałem gdzieś do połowy. Dla mnie jako fana jest to wydarzenie traumatyczne. Ten film to zwyczajne G..
Faktycznie zastąpienie Jamesa tą przemiłą panią było nonsensem. Poza tym trochę chyba dramatyzujesz, źle się nastawiłeś. Albo, co też chyba możliwe, nie widziałeś poprzednich części i nie rozumiesz do nich nawiązań.
ale wez pod uwage ze bondy z craigiem po raz pierwszy w historii sa ze soba powiazane, a nie jak w poprzednich czesciach ktorymi wspolnymi elementami byl bond, m, q i moneypenny
UWAGA SPOILERY
Masz racje, nie karmy trolla i nie dawajmy się w takie jawnie prowokacyjne dyskusje, aczkolwiek jednak się dam.
Wiadomo o gustach sie nie dyskutuje jedni uwielbiają Skyfall - do innych jak np do mnie nie trafił. Za to No Time To Die to dla mnei najlepszy Bond od Casino Royale, owszem nie pozbawiony wad i absurdów, ale ze znacznie ich mniejszą liczbą niż ostatnie dwie części.
Po całych dyskusjach o czarnej kobiecie Bondzie - posadzenie jej jako 007 a nie jako Bonda uznaje za bardzo ciekawą i sarkastyczną koncepcje - niestety albo aktorka albo scenariusz dla niej napisany nie dzwignął tego. Tak jak 007 nie dzwignela misji i odpłynęła ze Swann i jej córką zamiast zostać z Bondem i dokonczyc misje.
Prócz tego świetnie spięcie klamrą wcześniejszych części - jedynej powiązanej ze sobą Bondowskiej serii. Ilość mrugnięć okiem do widza nawiązujących też do starszych serii raczej nie do wyłapania za 1 oglądaniem (np odwrocenie sie w okrągłym tunelu i strzał)
Od początku czuć, że to pożegnanie - pytanie tylko czy z Craigem czy Bondem. A więc są nawiązania do tego,że świat poszedł do przodu a Bond nie i nie koniecznie się w nim odnajdzie, a jednak okazuje się, że świat potrzebuje Bonda.
Bond miał przejść na emeryturę a jednak wrócił na tą ostatnią misje, tak jak Craig na ten ostatni film.... I czuć, że Bond jest starszy, zmęczony, ale gdy trzeba staje się bezkompromisowy jak dawniej (walka w lesie).
Po Spectre i Skyfall nie czekałem ani trochę na Bonda...a jednak było na co czekać.
No i odważne zakończenie - pytanie co dalej?
To jedyny film w historii serii, który ma dwa gunbarrelly ;) Jeden na początku klasyczny, drugi w tunelu, sytuacyjny jak w CR ;)
W Skyfall Bond przynajmniej miał godnego przeciwnika który de facto zrobił cały film i poniekąd taki powinien być w ostatnim filmie,zmarnowali kompletnie Rami Maleka.
Chyba najgorzej zarysowany złoczyńca z wszystkich filmów z Cragiem,przez co zakończenie takie a nie inne pozostawia niedosyt.
Akurat w filmie było mnóstwo odniesień do poprzednich Bondow. Wiec Twoje pytanie brzmi jakbyś ich nie oglądał . Małych lub większych smaczków było dużo . Jednak równego za dużo dramatyzmu , no i ta końcówka ..
Ale mi smaczki szczegolnie w scenie jak sie przebiera i kaze tej pieknej sie odwrocic albo jak Maleka prosi o litosc ale wrecz do przesady.
Tzn pisząc smaczki , miałem na myśli odniesienia do poprzednich czesci . Jak np.sposób zabicia Logana Ash, samochody, rejestracja w Aston V8 , włosy agentki Nomi, ujęcia Bonda z Madelein jak jechali w aucie, piosenka z WTSJKM , intro z Dr No , wyspa Malika - ogrody śmierci …itd itd ;)
Wątpię, czy naprawdę jesteś fanem serii. Twoje zarzuty tak naprawdę pasowałyby do większości filmów o Bondzie ;)
Ten film ma to wspólnego z bondem, że za dużo kosztuje i jeszcze zbyt dużo zarabia. To maszynka do zarabiania kasy sprzedająca paćkę dla mas.
Czekali 1.5 roku z premierą bo bali się, że się tak nie nachapie.
Dosłownie wszystko. Niewiele jest starych "Bondów" do których nie ma tutaj nawiązań. Dodatkowy plus dla twórców za dezinformację sięgającą czasów jesze sprzed Skyfall. Rami Małek bomba, Waltz bomba, nowa czarnoskóra 007 bomba, uczłowieczenie Bonda bombami tenMl Moonraker w tle.. kolejna bomba.
Mylę się czy nie, twierdząc, że to jedyny Bond który zginął? Mam wrażenie, że tak i to mi nie pasuje do tej wielkiej serii. Zrobiło się za poważnie.
Myślę, że w następnej części okaże się, że Bond żyje. Albo zrobię film "Córka Bonda". Albo "007: Ta jak jej tam".
Bond sie skonczyl dla mnie z Piercem Brosnanem.Craig aktor dobry ale cham nie do takiej roli i te wszystkie szpilki typu "wodka wstrzasnieta czy zmieszana? mam to w dupie" zenada.
Pamiętasz stare filmy z tej serii? Były tak samo absurdalne, obfitujące w dziwaczne zwroty akcji. Film dopiero teraz widziałem, i mimo złego nastawienie przez internetowe komentarze, to był całkiem znośny.