PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=778297}

Tony Robbins: Nie jestem Twoim guru

Tony Robbins: I Am Not Your Guru
6,7 901
ocen
6,7 10 1 901
Tony Robbins: Nie jestem Twoim guru
powrót do forum filmu Tony Robbins: Nie jestem Twoim guru

Powstrzymuję się od oceny bo to forum filmowe. Gdyby oceniać dokument to jednak jakieś wartości poznawcze on ma. Przybliża sylwetkę samozwańczego guru (który jednak siebie za guru nie uważa), który zbudował własny kościół wyznawców. Dobry dokument powinien jednak przynajmniej zaznaczyć, że nie wszyscy zgadzają się metodami (chociaż to zbyt dużo powiedziane bo tu nie ma metodologii, jest jedynie kalkulacja) Robbinsa i zostawić to do oceny widzowi. Czyli nawet jako dokument ten materiał nie do końca się sprawdza.
Z drugiej strony mamy postać, o której mówi dokument - wystawiłbym bez wahania jedynkę. Ciężko się na to patrzy. Coś dla zdrowych i bogatych, z jednej strony narcystyczny, niewykształcony oportunista, który osiągnął zdolność mówienia ludziom tego co już wiedzą w taki sposób, że przeżywają objawienie. Stąd moje wcześniejsze porównanie do kultu. Ciężko się to ogląda - z jednej strony jakieś ekshibicjonistyczne zacięcie uczestników, połączone z pragnieniem bycia zauważonym, wysłuchanym a w tym wszystkim świadomość, że w niektórych przypadkach mierzymy się z prawdziwymi ludzkimi dramatami. Z drugiej strony facet, który za 5000 dolarów od łebka każe im klaskać, podskakiwać, nakręca tłum muzyką i prawi pierdoły niczym Paolo Coehlo - niby ładnie to brzmi ale kiedy się zastanowić to nie ma w tym głębszego sensu.
Głównym powodem, dla którego nie wystawiam oceny jest to, że pewnie są ludzie, którzy zyskują, na takich seminariach. Udzielają się im emocje tłumu, wspólne oklaski oraz kilkakrotne zapewnienie, że od teraz wszystko już będzie dobrze. Oczywiście są też bogatsi o nowych przyjaciół. Bo wystarczy kilka razy wymienić uśmiechy dookoła i mamy best friends ever. Pewnie zabrzmię jak zgorzkniały osobnik (za którego jednak się nie uważam ani też nie uchodzę) ale jest to taki poziom płycizny intelektualnej od której rodzą się obawy o kondycję ludzkiego intelektu. Szczególnie kiedy słyszymy, że politycy radzą się ludzi takich jak Robbins. Tak to już jest kiedy popularność jest bardziej istotna niż kompetencje. Przerażające i obrzydliwe.

Borys_17

Dokładnie tak samo to odbieram.

Borys_17

Nie rozumiem skąd taka krytyczna ocena 1/10, (ale jednak powstrzymane). Jak widać, niektórym ludziom te metody pomagają. "Niektórzy słyszą to, co sami wiedzą" - ale jednak tego do siebie nie dopuszczali.

Wiesz na czym polega siła takich gości jak Robbins? Nie jest to kwestia tego, że umie mówić i ma retoryczne zdolności, bo takie ma też co trzeci lektor w małomiejskiej parafii. Siłą takiego gościa jest to, że jest on do bólu i do samego końca konsekwentny w swoim podejściu. Przyjął metodę, sposób na życie, stworzył sam siebię i manifestuje to bez zawahania. Nawet idiota, jeśli konsekwentnie brnie za swoją głupotą, może odnieść sukces. Takie przypadki się zdażają. Inteligencja czy prawda nie jest wcale konieczna by osiągnąć cele wielkie, choćby głupie i fałszywe.

Mówi się, że wiara umie góry przenosić. I jest to pośrednio prawda. Dopóki ktoś będzie tak szalony i tak zaangażowany w to, by dążyć do tego przeniesienia gór, opracuje metodę. Może nie w pierwszym pokoleniu ale za X pokoleń po nim.

Ponadto, w ludzkiej naturze jest szukanie wspólnoty jak również szukanie silnych przywódców. I stąd sukces ludzi takich jak J. Kaczyński, A. Hitler, Aleksander Macedoński, Mahomet, czy Robbins. Ale także wielu świetnych prezesów firm, specjalistów sportowców. Potrafią oni tak długo wpajać sobie swoją wyśnioną wizję, że w końcu sami w nią wierzą, znajdują takich, którzy wierzą w nią razem z nimi.

>>>ale kiedy się zastanowić to nie ma w tym głębszego sensu

Tak samo jakby się zastanowić nad samym budzeniem się co rano, pochłanianiem pokarmu, wydalaniem, kopulowaniem i zasypianiem, by po kilkudziesięciu latach już się nie obudzić. Też nie ma w tym głębszego sensu. I jaki z tego morał? Może taki, że to osobista preferencja jednostki w co się ma zaangażować a w co nie?

Oczywiście można łatwo wykazać absurdy i bezsensowność np. kultu, religii czy guru takiego jak Robbins. Myślę jednak, że żeby być optymalnym, warto przynajmniej postarać się zrozumieć, dlaczego ludzie na to chodzą i wydają po 5k za spotkanie. Może ich motywacje nie są tak jednoznaczne, że można ich sklasyfikować jako "debilni kultyści ze spranymi mózgami"? Może wielu z nich jest to potrzebne, albo przynajmniej przydatne w tym konkretnym momęcie, a za 5 lat potraktują to jako drabinę, po której się wspięli i mogą ją po prostu odłożyć na bok?


>>>Udzielają się im emocje tłumu, wspólne oklaski oraz kilkakrotne zapewnienie, że od teraz wszystko już będzie dobrze.

Spłycenie. Co niektórzy ludzie słyszą tam właśnie, że muszą zachrzaniać, albo robić rzeczy niewygodne. Fajnie się neguje, patrząc selektywnie na prezentowaną treść, ale po co?

>>> Oczywiście są też bogatsi o nowych przyjaciół. Bo wystarczy kilka razy wymienić uśmiechy dookoła i mamy best friends ever

Czyli rozumiem, że kompletnie negujesz taką możliwość, że jeśli ludzie podobnie myślący, z podobnym nastawieniem i przekonaniami spotkają się w miejscu dla im podobnych, mogą spotkać ludzi dla siebie bardziej cennych niż w wielu wcześniejszych sytuacjach życiowych? Tak samo negowałbyś ludzi poznających się na siłowni, w górach, na plaży, dyskotece, w teatrze?

>>>Coś dla zdrowych i bogatych

Nie wiem, czy dla bogatych, ale na pewno dla zdrowych. Osobę antyspołeczną posłałbym raczej do gabinetu terapeutycznego nie do Robbinsa, osobę zgorzkniałą też raczej bym tam nie wysłał. "Coś dla mających na tyle zdrowego podejścia i sądzących, że im to pomoże i jest potrzebne, by tam mogli pójść i skorzystać". Tak bym to ujął.

>>>Pewnie zabrzmię jak zgorzkniały osobnik (za którego jednak się nie uważam ani też nie uchodzę) ale jest to taki poziom płycizny intelektualnej od której rodzą się obawy o kondycję ludzkiego intelektu.

Dokładnie tak brzmisz. W dodatku, jak zgorzkniały osobnik, który co gorsza wywyższa się (nie wiem czy podstawnie czy nie) i co najgorsza jest tego świadomy i stara się zbudować zasłonę racjonalności dla własnej zgorzkniałości, zamiast użyć tego samego intelektu do próby zrozumienia, dlaczego ludzie łączą i spotykają się w grupach sobie podobnych, bez względu na koszta, odległość.

>>>Dobry dokument powinien jednak przynajmniej zaznaczyć, że nie wszyscy zgadzają się metodami

I tu zgadzam się w 100%. Za mało w dokumencie krytyki, pokazania drugiej strony medalu, tego, że pewnie to czasem (albo nawet częściej niż czasem, nie wiem) nie działa. Że to nie dla każdego, i że niektóre tragiczne przypadki po takim seminarium mogłyby stać się jeszcze bardziej tragiczne.

>>>Głównym powodem, dla którego nie wystawiam oceny jest to, że pewnie są ludzie, którzy zyskują, na takich seminariach.

I to chyba podsumowanie całej działalności Robbinsa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones