Według mnie David nie istniał . Straumatyzowana matka zadręcza siebie i swoje dziecko nadmierną troską a gdy ta chce wyjechać , ma urojenia. Zobaczyła mężczyznę przypominającego Davida i uruchomiła projekcję fałszywych wydarzeń . Począwszy od tego w sklepie- facet normalnie chodził po sklepie, nie śledził jej , nie zaglądał z ukrycia. Potem przypadkiem zobaczyła go na ławce . On nawet nie wiedział , kim ona jest. Dalsze dialogi to jej urojenia. Gdyby faktycznie chciał jej zaszkodzić , podejmowałby jakieś działania . Smutny film. Radziła komuś a sama była w rozpadzie. Punktem zapalnym było usamodzielnienie się córki - nie miała już celu , który jakoś stawiał ją do pionu. Zaskoczenie niejasne. Ostatnia scena oczywiście nieprawdziwa. Tylko co się z nią stało - odebrała sobie życie ? Szkoda, że nie zostało to jakoś wyjaśnione .