Wotum nieufności
powrót do forum 1 sezonu

Nie obiecywałem sobie wiele po tym serialu, bo znam materiał źródłowy. Książka Remigiusza Mroza nie jest literaturą najwyższych lotów, ale fajnie się przy niej bawiłem i przy braku powieści political fiction Wotum nieufności było bardzo przyjemną odskocznią. Niestety, serial nie dojeżdża w zbyt wielu aspektach, żeby można go było uznać przynajmniej za udany.

Pierwszym co rzuca się w oczy to oczywiście klasycznyt problem polskich seriali - czyli źle zrealizowany dźwięk. Przyzwyczajony jestem do głośniejszego niż zwykle oglądania polskich produkcji, w celu zrozumienia dialogów, z Wotum nieufności nie jest inaczej. Serial "Wielka woda" udowodnił, że prawidłowa realizacja dźwięku jest w Polsce możliwa, dlatego nie potrafię zrozumieć dlaczego w większości seriali temat ten jest traktowany po macoszemu. Spodziewam się, że chodzi o cięcie kosztów.

Skoro o kosztach produkcji mowa, to dokładnie tak jak w większości polskich seriali także tutaj widać oszczędzanie na scenografii i statystach. Biednie zaaranżowane studio telewizyjne? Jest. Kilkanaście osób w sztabie wyborczym kandydata na prezydenta? Oczywiście. Niestety jednak, tak jak w wielu serialach nie rzuca się to aż tak w oczy, tak w serialu politycznym zaburza odbiór widowiska. Po prostu przeszkadza.

Kosztami z pewnością nie przejmowano się w przypadku dobierania obsady. Dąbrowska, Pawlicki i Lichota za dobre słowo raczej nie przyjęliby oferty, to znani aktorzy, którzy nazwiskiem mieli przyciągnąć widzów przed ekrany. Aktorstwo wypada jednak sztywno i o ile Dąbrowska jest tylko rozczarowująca, to Pawlicki i Wichłacz są po prostu drewniani. Premier jest chyba najsłabszym punktem serialu - zarówno pod względem aktorskim jak i scenariuszowym. Małecki miał naprawdę dużo lepsze wcielenia niż gburowaty, ślący na lewo ku***mi a na prawo ch***mi prezes rady ministrów. Słabych występów aktorskich w tym serialu jest oczywiście o wiele więcej, ale żeby nie być posądzonym o malkontenctwo wspomnę, że przekonująco i ciekawie wypadli Dorota Kolak i Lichota.

Dialogi? Słodki Jezu. Rozmowa Seydy z prezydentem Rosji Korowiowem to jedna z najbardziej absurdalnych scen w serialu. Czysty cringe. Nie pamiętam, czy dokładnie tak samo było w książce, ale jeśli tak, to pomimo tego naprawdę należało dokonać korekty w scenariuszu, bo dialog ten był katorgą. W reszcie serialu z dialogami jest tylko trochę lepiej, co nie znaczy, że dobrze. Od najważniejszych osób w państwie spodziewałbym się nieco większej błyskotliwości niż to, co zaproponowali scenarzyści.

Jeśli chodzi o scenariusz, czyli to co jest najistotniejsze, to... całkiem okej. Jasne, serial pędzi, przez co wyraźne są luki logiczne w wielu wątkach, ale biorąc pod uwagę to, że serial ma przede wszystkim bawić nie jest źle. Akcja jest wartka, widz się nie ma kiedy nudzić, choć scena finałowa została rozwiązana w o wiele bardziej przewidywalny sposób niż w książce. To co spoczywało na powieściopisarzu, czyli sama fabuła ciągnie ten film za uszy i za to plus.

Podsumowując - serial mnie rozczarował. Nie powiedziałbym, że jest kompletną klapą - potrafi momentami wciągnąć, nawet rozemocjonować, jednak ilość problemów trapiących tę produkcję jest tak duża, że moim zdaniem nie zasługuje nawet na połowę maksymalnej oceny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones